Pozycjonowanie i nofollow vs Google
Od kilku dni na wielu blogach i forach trwa dyskusja ludzi zajmujących się pozycjonowaniem na temat informacji o tym, że Google „zmienia” politykę dotyczącą tego tagu w linkach.
Do napisania komentarza dotyczącego tej wiadomości zbierałem się kilka dni , w tym czasie trochę spraw się wyjaśniło.
Jak wiemy teoretycznie linki z nofollow nie przekazują mocy. Polemizowałbym z tym ale to nie wpis o tym.
Niektóre źródła podają, że nofollow powstało po to by oznaczać nim sprzedane linki.
Jak wiemy sprzedaż linków to coś czego Google bardzo nie lubi i jest to jeden z powodów dlaczego nie lubi ono pozycjonowania.
Stosujemy więc nofollow wtedy gdy nie chcemy przekazać gdzieś mocy (na pewno nie w sprzedanych linkach), najczęściej w stopkach do twórców skryptu/layoutu,
w komentarzach na blogach, (u mnie tym atrybutem jest oznaczony link autora) oraz w treści komentarzy
lub w treści gdy chcemy by „moc” nie wyciekała :)
Najczęściej jednak stosujemy ten znacznik w obrębie swojej witryny by tworzyć „ścieżkę SEO” czyli odpowiednio sterować mocą kierując ją do wewnątrz serwisu.
by uniknąć podwójnego linkowania do jednej podstrony lub tych, których może nie być w wyszukiwarce
oraz nie wiadomo po co ale używam by później się tłumaczyć z tego (tłumaczenia nie przytaczam :) )
Jak widać jest to nagminnie stosowany atrybut linków przez „małych” i przez „dużych”.
Pozycjonowanie danego serwisu często wymusza takie techniki i co tu pisać często dzięki temu umożliwione jest pozycjonowanie długiego ogona.
Nadużywanie tego znacznika zdenerwowało niby Google i firma ta postanowiła zmienić algorytm by zniwelować pewne działania pozycjonerów.
Krótko o co chodzi w plotce, która stała się powodem do dyskusji
Do tej pory gdy na stronie było 5 linków wychodzących a trzy z nich miało rel=”nofollow”, cała moc niby przekazywana była poprzez te dwa nieoznaczone linki.
Po zmianie algorytmu te dwa nieoznaczone linki przekazywałby tylko 40% mocy a 60% szło by do kosza.
Czyli każdy link uczestniczy w dystrybucji mocy ale te z nofollow kierują je w otchłań, gdzie nikomu nie służy.
Trochę mnie ta informacja zdziwiła, bo Google cały czas promował ten znacznik i dalej to czyni.
W ostatnim wpisie pisałem o poradniku SEO PL by Google, tekst poniżej pozwoliłem sobie skopiować właśnie z tego dokumentu.
Kiedy jest to przydatne? Jeżeli strona zawiera blog z możliwością dodawania komentarzy, zawarte
w nich linki mogą przekazywać reputację witryny do stron, za które nie chcemy odpowiadać…..
….Ustawienie wartości „nofollow” dla
dodawanych przez użytkowników linków zapewnia, że ciężko zapracowana reputacja witryny nie
zostanie przekazana stronie ze spamem…….Innym użyciem oznaczenia „nofollow” jest sytuacja, gdy w treści mają się znaleźć odnośniki do innej witryny, ale nie ma być jej przekazana reputacja. …………….. Chcemy ostrzec innych przed witryną, więc zamieszczamy do niej link
w treści, jednakże nie chcemy oczywiście podzielić się z nią naszą reputacją. Jest to dobry moment na
użycie oznaczenia „nofollow”…..W końcu, jeśli żaden z linków na stronie nie ma być śledzony…Tę
metodę wpisuje się w postaci .
Ciekawe cały dział poświęcony temu atrybutowi, sam nie wiem co o tym myśleć….
Jak już pisałem od momentu pojawienia się tej plotki do dziś zabrał głos Matt Cutts oznajmiając nam, że się nie znamy bo te zmiany nastąpiły już ponad rok temu tylko nikt tego nie zauważył.
Przyznam się, że wcale bym się temu nie zdziwił. Po prostu jeśli w krótkim czasie zostało to zmienione w obrębie całego świata to mogliśmy to odczuć jako kolejną dużą czkawkę Google, z którą mamy do czynienia przynajmniej raz a często więcej razy każdego roku.
By wspomnieć tutaj słynne -70 z poprzednich wakacji lub nagłe wyindeksowania dużej ilości serwisów z roszadami w SERPach.
Można przetestować tą informację. By to zrobić trzeba stworzyć kilkanaście minimum serwisów. Wypozycjonować nimi jakąś prostą frazę a później sukcesywnie zwiększać na nich liczbę linków zewnętrznych okraszonych atrybutem nofollow.
Jeśli pozycje będą spadały, może to być efekt utraty mocy linków pozycjonujących z tech serwisów.
Ciekawi mnie to, więc jak znajdę czas zrobię taki test, jak wiemy taka informacja sprawdzona „organoleptyczne” może wpłynąć jedynie pozytywnie na pozycjonowenie serwisów, którymi się opiekujemy.
Na razie jednak pozostaje obserwować czy rację ma Matt i to już jest czy też nagle zostanie wprowadzone.
Czyli standardowo „robić swoje i czekać”….
Prawda jest taka, że Google samo jest sobie winne. Gdyby nie wprowadziło tego atrybutu to nie byłoby problemów.
@shpyo
Trochę racji w tym jest…
Czasami te nofollow potrafi nieźle zamieszać. Np. ktoś kupi link na danej stronie, zapłaci, a tu nic nie pozycjonuje :)
Jeśli ktoś bierze się za pozycjonowanie nie wiedząc jak sprawdzać kupione linki to ma pecha :)
teraz trzeba będzie się bawić w javascript żeby skutecznie kierować mocą wewnątrz strony :[
@chelion
Przecież google czyta linki w javascripcie…
Jedno jest pewne: pozycjonowanie stron jest coraz bardziej zakręcone :)
Nic dodać nic ująć :)
@ zibi
no i dlatego mamy dobrze płatną pracę :)