Jak już niektórzy wiedzą w poprzednim tygodniu, prawdopodobnie czytelnik (do tego dojdę później) Dziennika Internatów, poprosił ich o interwencje bo znalazł swoje dane osobowy na jednym z moich serwisów.
Kiedyś robiłem pewien specyficzny projekt, którego efektem ubocznym było ładne archiwum ogłoszeń z grup dyskusyjnych. Żal było tego nie wykorzystywać, więc z części zrobiłem parę serwisów oznaczonych jako Archiwum.
Na początku dałem możliwość komentowania i dopisywania własnych ogłoszeń pod tym archiwalnym ale po jakimś czasie zablokowałem to bo nie mogłem opanować spamu :/.
Tak czy inaczej okazało się, że te archiwa generują jakiś ruch, nawet zostałem poproszony o zebranie pewnych danych statystycznych z tych stron.
W tamtym tygodniu ktoś przesłał prośbę do DI by wyjaśnili czy robię to legalnie. Zostałem poproszony o komentarz do sprawy. Powstał z tego wywiad ze mną ( po dużych cięciach bo dużo gadam :)),.
Kto ciekawy, może go przeczytać pod tym linkiem.
Nie będę go tutaj przytaczał.
Jak widać wg Pana Olgierda Rudaka (blog Lege Artis) moje argumenty są nietrafione do tego zapętliłem się czytając ustawę.
Pewnie ma racje, jednak ja czekam na komentarz od GIODO, który miał być już w poniedziałek a nie wiadomo kiedy będzie.
Czyżby temat nie był taki prosty dla prawników wydających opinię? Sam jestem ciekaw co napiszą.
Jakiś czas temu dostałem już pismo od GIODO w sprawie danych na tego typu witrynie. Dane usunąłem (zawsze bez szemrania usuwam) i napisałem wyjaśnienie w podobnym tonie i argumentach co w wywiadzie. GIODO się więcej ze mną nie skontaktował w tej sprawie, założyłem więc, że moje argumenty są trafne i nie mam co się przejmować.
Pisałem „prawdopodobnie czytelnik” – już wyjaśniam dlaczego. Jak już wspomniałem w wywiadzie, interwencje „usuń Pan to” nie są mi obce. Nie ma miesiąca bym nie miał telefonu lub maila w takiej sprawie. Dane do usunięcia są różne bo ktoś:
– podał na forum swój adres i nie może już edytować
– puścił spam ze swoim CV po grupach a teraz na gwałt próbuje wyczyścić internet.
– „przypadkowo” podał publicznie swój numer do kontaktów z maklerem
– „przypadkowo” umieścił zdjęcie z kimś kogo tam nie powinno być.
– rozżalony zaczął szkalować jakąś firmę a później okazało się, że to nie ta a do tego się pod tym podpisał.
– szkalował firmę i to była ta odpowiednia, nie podpisał się ale i tak można go znaleźć po mailu.
i wiele innych powodów i przyczyn, które kończą się prośbą lub żądaniem „usuń Pan to..”
W 90% przypadków tacy ludzie bez problemu znajdują kontakt do nas, te 10% to ludzie zgłaszający takie sprawy do GIODO.
Tym razem jednak ktoś zamiast do nas napisać lub zawrócić głowę GIODO, napisał do DI. Do tego z free maila bez możliwości ustalenia kto to i co mamy usunąć.
W sobotę już DI poinformowało go, że proszę o kontakt byśmy mogli usunąć te nieszczęsne dane. W poniedziałek informacja o możliwości usunięcia tych danych została ponownie przesłana do Czytelnika DI.
Dziś mamy czwartek i nikt się ze mną nie kontaktował.
Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że ktoś mi robi swoisty dowcip… Mogę się oczywiście mylić ale…
Na szczęście na razie komentarze przynajmniej nie są dla mnie złe :)
Szkoda także, ze to nie wywiad, którego tematem było by „pozycjonowanie stron” ale nie od razu Kraków zbudowano…