X
    Categories: SEO

Horroru ciąg dalszy…

Ano nie zmieniło się się wiele przez ten miesiąc. Kolejne strony zostały dostrzeżone przez Google, niestety kończy się to dla nich źle.
Wielu moich rozmówców twierdzi, że w obecnym Google niewiele działań ratunkowych skutkuje. A to co działa dla jednej witryny nie działa dla drugiej.

Co na pewno nie działa? Po wielu testach, niestety muszę to przyznać, Google „zabrało” nam przekierowanie 301.
Do tej pory, często jak już nic nie działo, robiło się przekierowanie 301 i strona wracała do TOPów. Prawdopodobnie Google usprawniło mechanizmy przeliczające linki po takim przekierowaniu i negatywna „kumulacja” linków przechodzi ładnie po przekierowaniu. W większości przypadku do 5 tygodni następuje wycofanie wyników.

Nie działa także dolinkowanie witryn ale to było prawie oczywiste, niezależnie od rozmachu dolinkowania. Czy robimy to spokojnie czy na ostro, efekt jest taki sam – czyli jego brak lub pogłębienie filtrów.

Mimo zakrojonej na cały Świat akcji „Ściągamy linki” nie zauważyłem by przynosiło to jakiś efekt. Stale dostaje mniej lub bardzie fajne maile, z prośbami lub żądaniami usunięcie z moich stron linków, które ktoś sam dodał. Obserwując jednak te domeny, nie widzę pozytywnych reakcji Google. Wiem też od pozycjonerów, że wysłanie proś via GWT najczęściej kończy się info o tym, że jeszcze jakieś linki zostały.

Niestety prawdopodobnie cały ambaras jest właśnie o linki. Niezależnie czy pojedyncze czy też site wide, po prostu linki ze stron określonych jako „słabe” zaczęły nagle działać negatywnie. Trochę to dziwne, że Google się na to zdecydowało bo daje to furtkę do depozycjonowania, które zaczyna okres świetności.
Rozumiem, że Google nie uwzględnia wyliczając pozycje jakiś linków, które im się nie podobają ale by karać za to?
Już widziałem testy, które obniżyły pozycje losowo dobranych witryn, to chyba nie jest dobrze, jeśli to takie łatwe. Dobre, duże witryny, z linkami z podobnych sobie stron poradzą sobie z tym. Poziom zaufania (trust rank) od Google obroni je w dużej mierze przed depozycjonwoaniem ale co z resztą stron… Jeszcze trochę i zamiast optymalizacji jako pierwszy krok przy pozycjonowaniu, zaczniemy stosować masowy atak na top10…
Ech..

Fajnie też jakby Google poczyściło SEPRy z witryn obcojęzycznych, masowych spamów oraz wielu wyników z jednej witryny. Ostatnio jest tego mniej ale dobrze nie jest. Coraz więcej głosów do mnie dochodzi, że „normalni” użytkownicy Google zauważają spadek jakości wyników a to już dobre nie jest.

Matt Cutts na pewnej konferencji powiedział, że niedługo aktualizacja pingwina a będzie to aktualizacja, której nie chcemy. Rozumiem, że pewnie nas ta aktualizacja jeszcze mocniej zaboli. Nie jest to dobra wiadomość, tym bardziej, że planują to wdrażać stopniowo a nie od razu. Osobiście wolę by takie rzeczy działy się natychmiast i trwały jak najkrócej. Wtedy szybko można rozpocząć sprzątanie i stres krótszy.

No nic, polecam pozycjonować z głową bo leczenie ostatnio nie wychodzi, należy więc pilnować by nie zachorować.

PS
Kilka lat temu, nie pamiętam już gdzie, czytałem jakiś artykuł, że w Japonii na niektórych produktach zamiast adresu strony internetowej widać było pole wyszukiwarki z frazą (podejrzewam, że te firmy były na 1 miejscu na frazę). Jakoby łatwiej było zapamiętać frazę i wpisać ją w wyszukiwarkę niż adres. Ostatnio patrząc na Google przypomniało mi się to i tak się zastanawiam, jak się czują osoby, które się na taki chwyt marketingowy zdecydowały. Ciekawe, kogo teraz reklamują na produktach siebie czy przypadkową konkurencję. :/

View Comments (25)

1 2 3
Related Post