Posty z styczeń, 2008

Kup Pan domenę – małe podsumowanie

     Po otrzymaniu poprzedniego pisma do delegatury UOKiK w Poznaniu, dotyczącego tej dziwnej „promocji” w domeny.pl, pozwoliłem sobie zadać im jedno pytanie o takiej treści:

„Czy istnieje jednak instytucja, która reguluje takie sprawy pomiędzy przedsiębiorcami, do której można taki fakt zgłosić, czy zostaje tylko sprawa sądowna?”

A oto odpowiedź, jaką otrzymałem kilka dni temu:

W odpowiedzi na Pana pismo z dnia 20.12.2007r. złożone drogą elektroniczną w sprawie wprowadzającej w błąd reklamy cen domen internetowych informuję, że przedsiębiorcy, do których skierowana została reklama wprowadzająca w błąd mogą dochodzić swoich roszczeń w trybie przepisów ustawy z dnia 16 kwietnia 1993r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (tj. Dz.U. z 2003r., nr 153, poz. 1503 ze zm.).

Przepisy tej ustawy uznają za czyn nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy m.in. reklamę wprowadzającą w błąd klienta i mogącą przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi. Ponadto stanowią, że przy ocenie reklamy wprowadzającej w błąd należy uwzględnić wszystkie jej elementy, zwłaszcza dotyczące ilości, jakości, składników, sposobu wykonania, przydatności, możliwości zastosowania, naprawy lub konserwacji reklamowanych towarów lub usług, a także zachowania się klienta.

Celem wskazanej powyżej regulacji prawnej jest więc zapewnienie ochrony przedsiębiorcom przed nieuczciwymi działaniami konkurentów.

Wyjaśnić należy jednocześnie, że w odniesieniu do czynów nieuczciwej konkurencji wprowadzony został rygor odpowiedzialności cywilnej co oznacza, że przedsiębiorca, którego interes został zagrożony lub naruszony działaniem mogącym stanowić czyn nieuczciwej konkurencji może dochodzić swoich roszczeń przed sądami powszechnymi, na drodze postępowania cywilnego.

W takiej sytuacji, zgodnie z art. 18 ww. ustawy przedsiębiorca może  żądać na przykład: zaniechania niedozwolonych działań, usunięcia ich skutków, złożenia jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie czy też naprawienia szkody na zasadach ogólnych. Zaznaczyć również należy, że ciężar dowodu prawdziwości wypowiedzi zawartych w reklamie spoczywa na osobie, której zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji związany z wprowadzeniem w błąd.

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie posiada zatem kompetencji w zakresie ochrony interesów przedsiębiorców w przypadku stosowania wprowadzającej w błąd reklamy.

Z poważaniem
Dyrektor
Delegatury w Poznaniu

     Tym razem nie skomentuję tego pisma, wszelkie przemyślenia zostawiam zainteresowanym..
Jeszcze raz jednak powtórzę, czytajcie umowy, regulaminy i wszelkie pisma jakie podpisujecie by później nie było płaczu :/

Teraz kilka słów ze strony „pozycjonera„.

     Pisząc tej promocji byłem szczerze oburzony postępowaniem wiadomej Firmy. Na drugi dzień, znajomy z branży zwrócił mi uwagę, że mój wpis na blogu można zakwalifikować jako próbę pozyskania linków czyli linkbaiting. Nie taka była moja intencja, jednak linków nigdy nie za wiele, dlatego postanowiłem zwrócić na to uwagę.

     W ciągu tygodnia od mojego wpisu przeczytałem około pięciu artykułów o tej promocji. Do dnia dzisiejszego przynajmniej kilkanaście. Wszystkie artykuły jakie czytałem, mam wrażenie, były oparte na moim wpisie, jednak w żadnym z nich nie zauważyłem wzmianki o moim blogu tudzież mojej skromnej osobie :).
Zaznaczyłem już, w jednym z moich komentarzy, że we wszystkich artykułach używane są słowa „zauważyłem”, „znalazłem”, „natknęła się” (redakcja) itp. itd. – autorzy po prostu pominęli fakt, że ktoś inny zwrócił uwagę całej rzeczy internautów na ten problem.

Nie lepiej jest z linkowaniem z blogów, różnych stron czy też for internetowych.

     Oczywiście, nie jestem w stanie w 100% określić ile linków „otrzymałem” do pierwszego wpisu, znalazłem ich tylko kilkanaście sztuk. Biorąc nawet margines błędu, w moich poszukiwaniach, jako 100%  :) ilość i tak nie jest duża.

Dlaczego to piszę?

     Czytam od przynajmniej roku o różnych akcjach linkbaitingu, o samej technice, o tym ile linków można pozyskać, o tym jak potrafi to rozreklamować stronę, czyli po prostu o „SEO 2.0” (hehe, niektórzy to lubią cyferki :P). Od początku jednak, jestem dość sceptyczny, jeśli chodzi o polskich internautów i linkbaiting. Teraz się w tym utwierdziłem i nie chodzi mi tylko o mój wpis, obserwowałem kilka takich „akcji” z efektami tak miernymi jak i u mnie.

     No nic, może zacznę rozsyłać herbatę w zamian za linki a może lepiej poczekam kilka lat aż dorośniemy :) a do tego czasu nie ma co się przjmowac linkami bo i tak przecież nie o to chodzi…